Kubek Wszystko, Co Kocham Jest w Górach. SKORZYSTAJ Z RABATU -30ZŁ OD 300ZŁ I DARMOWEJ DOSTAWY DO PACZKOMATÓW INPOST OD 249 ZŁ To on wprowadził w obieg pojęcie „krainy łagodności”, które funkcjonuje teraz dla określenia poezji śpiewanej, to jego prochy zostały rozsypane nad połoninami, to on napisał kiedyś wiersz zaczynający się słowami „w górach jest wszystko co kocham”, to on tak pięknie pisze o bukach, wietrze, porankach, zmierzchach, jesieni W górach jest wszystko, co kocham Nie czekaj. Pora nigdy nie będzie idealna. Tylko ten, kto wędruje, odnajduje nowe ścieżki. sobota, 27 października 2018. A co dopiero w Tatrach, gdzie w skałach są takie miejsca, które nigdy słońca nie zobaczą i w których śnieg się nigdy nie stopi. W końcu docieramy nad Morskie Oko, największe tatrzańskie jezioro. Ma ono powierzchnię prawie 35 hektarów. Przejrzystość sięga nawet 12 metrów. W Morskim Oku żyją pstrągi, ale nie wolno ich dokarmiać. Strumming. There is no strumming pattern for this song yet. Create and get +5 IQ. [Chords] D/F# 2 X X 2 3 2 Cadd9 X 3 2 0 3 3 Em7 0 2 2 0 3 0 [Intro] G D/F# Cadd9 D x4 [Verse 1] G D/F# Cadd9 D W górach jest wszystko, co ko--cham G D/F# Cadd9 D I wszystkie wiersze są w bu--kach G D/F# Cadd9 D Zawsze kiedy tam wra--cam G D/F# Cadd9 D Biorą Zimowy koncert W górach jest wszystko co kocham odbędzie się w tym roku w samym sercu Karkonoszy w Schronisku Odrodzenie. Gospodarzem muzycznym wieczoru będzie zespół Dom o Zielonych Progach, znany Wam dobrze z koncertów na Andrzejówce, Markowych Szczawinach Pod Babią Górą, czy Pasterskich Aniołów i kultowego koncertu na Hali Pod Śnieżnikiem . Mówią, cytując św. Jana Pawła II, że „Żeby źródło odnaleźć, trzeba iść ciągle w górę”. Co takiego, jest w górach, że tam właśnie warto być? Na to i wiele innych pytań będzie można znaleźć odpowiedź oglądając wystawę pt. „W górach jest wszystko, co kocham...”.od 11 grudnia do 31 stycznia 2022 zagości ona w Muzeum Sarkandrowskim w Skoczowie. Pasję górskich wędrówek, współistnienie człowieka i przyrody, będzie można podziwiać na wystawie zdjęć analogowych autorstwa Pawła Mendrocha. Wystawa będzie czynna od 11 grudnia do 31 stycznia 2022r.. Można ją podziwiać od wtorku do piątku w godzinach od i w sobotę od Fotografie prezentowane są w Muzeum Sarkandrowskim (Rynek 2) w Skoczowie. Podczas wystawy można złożyć datki w ramach akcji Brat Bratu dla młodszego chorego brata Franka Mendrocha. Organizatorem wystawy jest Muzeum św. Jana Sarkandra w Skoczowie oraz Stowarzyszenie Panorama Sztuki Chrześcijańskiej Musica Sacra. Wystawa objęta została patronatami instytucji i firm. Nasza Redakcja objęła ją swoim patronatem prasowym. DK Komentarze 1 Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze internautów. Wpisy niezgodne z regulaminem będą usuwane. Dodając komentarz, akceptujesz postanowienia regulaminu. Zobacz regulamin 2021-12-09 22:52:56 Wiederholec: Wspaniała rzecz. Mam nadzieję, że wiele osób zobaczy te zdjęcia. Wszystkich gorąco zachęcam. Musisz się zalogować, aby móc wystawiać komentarze. Nie masz konta? Zarejestruj się i sprawdź, co możesz zyskać. – Ciężko to wytłumaczyć, ale tam wszystko jest inne niż na nizinach. Począwszy od ludzi, których spotykamy w trakcie wędrówki, w schroniskach lub na polach namiotowych. Poznajemy ciekawe historie związane z miejscem, również osobiste te życiowe. Najlepiej przy ognisku, partyjce kart lub dźwiękach gitary – tymi słowami swoją pasję do gór zaczyna opowiadać Piotr Durski ze Słupcy. Kolejnym wyzwaniem jest zdobywanie wzniesień – ta kilkugodzinna wędrówka, podczas której możemy nabrać dystansu do naszych wyzwań dnia codziennego. Nabieramy refleksji i zdrowego dystansu. Aż wreszcie, kiedy osiągniemy znaczne przewyższenia, szczyty, rozprzestrzenia się zapierający dech w piersiach widok na okolice z góry. Oczywiście, jeśli nam towarzyszy pogoda. – To generuje w moim ciele wysoki poziom endorfin i takie momenty pozostają ze mną na długo – dodaje. Zapytany o ilość górskich szlaków, które przeszedł, odpowiada, że dość ciężko zebrać wszystkie ze sobą, ponieważ zaczął eksplorować góry w wieku 8 lat, wiec było to ponad 20 lat temu. A od tego czasu zebrało się wiele różnych szlaków. – Mam taką zasadę od kilku lat, żeby co najmniej 2 razy do roku odwiedzić górski region w celu wędrówki. Nie interesuje mnie konkretne zdobywanie szczytów, ale obcowanie np. z pachnącym wilgocią bukowym lasem, karpackimi połoninami, ostrymi turniami lub ciepłym posiłkiem w klimatycznym schronisku gdzieś na przełęczy. W moim górskim CV były Tatry, nasze polskie Beskidy, ukochane Bieszczady, ale i wyższe o charakterze alpejskim jak Fagarasze w Rumunii czy austriackie Alpy Sztubajskie. Ostatnio miałem przyjemność wędrować po Kaukazie Niższym w Gruzji. Jednak zawsze z sentymentem wracam do naszych Bieszczadów. Mam stałą paczkę znajomych, z którymi umawiamy się na tydzień wędrówki z plecakami, namiotami po mniej uczęszczanych szlakach. Daje to niesamowity reset od codzienności. Przed nami plany na Bieszczady Wschodnie na Ukrainie i Karpaty Rumuńskie – jeszcze bardziej nieodkryte i niedostępne dla przeciętnych turystów. Ekstremalnych przygód przeżyłem wiele, jednak do końca życia nie zapomnę mojej wyprawy w Tatry. Co więcej była to moja pierwsza styczność z górami. Miałem 8 lat. Zdobywaliśmy z moim tatą i siostrą Giewont. Ekscytacja u małego chłopca spędzała poprzedniej nocy sen z powiek. Przecież miał on zdobyć swój pierwszy szczyt w swoim życiu. Pogoda od rana sprzyjała wędrówce. Sprawnie pokonywaliśmy poszczególne etapy na szlaku. W schronisku na Hali Kondratowej obsługująca nas osoba ostrzegała przed nadciągającą burzą od strony słowackiej. Jednak niebo tego nie sugerowało. Rzeczywiście im bliżej było szczytu zaczęło z oddali grzmieć. Przyspieszyliśmy kroku i bez problemu zdobyliśmy szczyt, kiedy zaczął padać deszcz. Kolejny przebieg zdarzeń przyćmił uczucie radości ze zdobycia szczytu, bowiem schodząc z głównego szczytu Giewontu rozpętała się burza na dobre. Ogarnął mnie strach i odcięło mi energie od mięśni nóg. Jednak motywowany przez mojego tatę musiałem schodzić silą woli. Burza rozpętała się na dobre. Pioruny uderzały w okoliczne szczyty. Dźwięk był paraliżujący. Wtem, kiedy byliśmy 100 metrów od szczytu, piorun uderzył wprost w krzyż na Giewoncie. Byliśmy tak blisko uderzenia, że nie słyszeliśmy huku, jaki towarzyszy takim uderzeniom, a jedynie syk. Jakiś czas później zeszliśmy na bezpieczną odległość od ekspozycyjnego szczytu i przytuliliśmy się do skał, oczekując końca burzy. Byliśmy świadkami akcji ratunkowej. Później okazało się, że młode małżeństwo zostało porażone od łańcuchów. Niestety mężczyzna nie przeżył, a kobieta ciężko poparzona została przetransportowana do szpitala. Drogę powrotną pamiętam, jak przez mgłę – w strachu, bezsilny, cały przemoczony. Doszliśmy do schroniska. Wtedy wiedziałem już, że jestem bezpieczny. Ten pierwszy kontakt z górami nauczył mnie pokory do nich na całe życie. Dziwne, że wtedy się nie zniechęciłem – wspomina. Fascynacja górami, jak dodaje, jest elementem podróży. Może to bardzo proste, ale jest to kolejny motyw do podjęcia podroży – przeżycia przygody, obcowania z innymi kulturami, chwili z gorącym kubkiem przy ognisku, a w perspektywie następny dzień wędrówki. Również czeka się na tą odskocznię od codzienności. Niezależnie, gdzie się pójdzie, to ma się pragnienie odwiedzenia górskich szlaków w danym kraju. – Mogę śmiało zacytować Jerzego Harasymowicza, wybitnego poety; „W górach jest wszystko, co kocham”. Czy góry mogę polecić komuś? To zależy, bowiem przede wszystkim trzeba lubić taką formę spędzania wolnego czasu. W górach trzeba się zmęczyć, czasem zmoknąć. Daleko tu do komfortu. Jednak doświadczenia wynagradzają nam wszelkie trudy. Musimy do nich podchodzić z pokorą. Zawsze monitorować pogodę, brać zapas wyżywienia i adekwatny ubiór. W skrócie ujmując, trzeba podchodzić do górskich wędrówek z głową. Wracając do pytania…. Myślę, ze możemy pochwalić się w Polsce przepięknymi regionami górskimi. Najbliżej do nas są Karkonosze i niestety dosyć popularna droga na Śnieżkę przez Śnieżne Kotły. Najlepiej wybrać się po sezonie, jesienią, kiedy lasy barwią się na pomarańczowo. Polecam zatrzymać się w schronisku Samotnia – bardzo klimatycznym z dobrą kuchnią. Specjalne miejsce w moim sercu mają Bieszczady. Zwłaszcza odcinek przez Bukowe Berdo. Zaczynamy monotonną wędrówkę w Widełkach, trawersujemy Bukowe Berdo – rozległą połoninę i możemy dojść na Tarnice przez Halicz. Przy dobrej pogodzie podziwiamy przepiękne falujące bieszczadzkie szczyty, a nocą jesteśmy w stanie dostrzec świetlistą lunę samego Lwowa. Schodzimy do Wolosatego i koniecznie zatrzymujemy się w karczmie „Pod Carynką” w Ustrzykach Górnych. W moich górskich planach jest Kaukaz w północnej Gruzji i trekking dookoła góry Kazbeg. Jednak największym marzeniem jest trekking w Andach. Fascynują mnie latynoskie kraje, ich kultura, ludzie, obyczaje. Wiec w przyszłości chciałbym udać się w te strony świata. Czy jest ktoś, kto mnie inspiruje do dalszych wypraw? Myślę, że nie ma konkretnych osób. Są relacje, reportaże. Śledzę doniesienia naszych himalaistów. Wiadomo, że to już są pewne ekstrema, które pewnie w życiu nie doświadczę, ale fascynuje mnie to. Przekraczanie swoich barier, obcowanie z surową naturą. Coś w tym jest. Inspiracja jest perspektywa przeżycia przygody. Przed wyjazdem miewam to specyficzne uczucie. Wtedy wiem, że będę we właściwym miejscu i czasie. Jest to trudne do opisania. To się po prostu czuje. Dlatego zachęcam do odkrywania tych wrażeń na szlaku – powiedział kończąc. DR. Te słowa może powiedzieć niejeden uczeń klasy 1b PSLO, który tegoroczną wycieczkę klasową spędził w Górach Sowich. W ciągu czterech dni doświadczyliśmy wszystkiego, co mają do zaoferowania góry. Spaliśmy w jednym z najstarszych polskich schronisk górskich, chłonąc jego niesamowitą atmosferę i delektując się lokalnymi potrawami. Wiele godzin wędrowaliśmy wraz z przewodnikiem po górskich szlakach, nie zważając na upał, deszcz czy grad. Uczyliśmy się, jak orientować się w terenie przy użyciu zarówno tradycyjnego kompasu i mapy jak również odbiorników GPS. Mieliśmy okazję poszukać skarbów w ramach zabawy geocaching oraz wysłuchać historii pracownika GOPR. I to wszystko w ramach organizowanej przez PTTK i Schronisko Zygmuntówka tzw. „Szkoły w górach”. Wieczorami podziwialiśmy zachód słońca i pasące się nieopodal schroniska muflony. Było oczywiście także ognisko i kiełbaski oraz wspólny śpiew z akompaniamentem gitary. Zapraszamy do galerii zdjęć Agnieszka Maląg Dlaczego kocham góry? Odpowiedzi na tak zadane pytania są różne. Oto co mówią najwięksi himalaiści, wspinacze, artyści i filozofowie … „Kto nie dąży do rzeczy niemożliwych, nigdy ich nie osiągnie” Heraklit „Jestem świadomy, że w górach można stracić życie, ale przecież nie chodzi o to, jak długo życie trwa formalnie, lecz o to jak się z niego korzysta” Alexander Huber „Człowiek żyje tak długo, jak długo ma marzenia” Alexander Huber „Nie można zrealizować własnych marzeń wedle dyktatu innych. Przygoda czy poszukiwanie nowego rodzą się w głębi naszej duszy, są wytworem naszej osobistej wolności i tej cząstki nas samych, która nie podlega regułom zdrowego rozsądku” Simone Moro „Nie ma końca. Nie ma początku. Jest tylko nieskończona pasja życia.” Federic Fellini „Pomiędzy bohaterstwem a łajdactwem w górach jest mały kroczek, który trzeba wykonać w tę albo w tę stronę” Andrzej Wilczkowski (alpinista i pisarz) „Alpinizm to niepokój wewnętrzny ludzi, uciekających od niepokoju świata.” M. Pawlikowski. Oswald Oelz, alpinista i badacz choroby wysokościowej, słysząc częste wśród wspinaczy porównanie wspinaczki do jazdy samochodem, ripostuje: ”To oczywisty nonsens. Poważnie uprawiany alpinizm jest znacznie niebezpieczniejszy” „W pewnych sytuacjach ryzyko jest nieuniknione. Jednak to człowiek decyduje, czy akceptuje taki stan rzeczy i idzie dalej, czy nie do końca usatysfakcjonowany wycofuje się w odpowiednim momencie – byle nie za późno. Takie zdarzenie to zapewne chleb powszedni himalaistów. Myślę, że wielką wartością jest doświadczenie i umiejętne radzenie sobie z tego typu problemami.” Wojtek Kozub „W Góry! W Góry, miły bracie! Tam swoboda czeka na Cię” Wincenty Pol „Cokolwiek zamierzasz zrobić, o czymkolwiek marzysz, zacznij działać. Śmiałość zawiera w sobie geniusz, siłę i magię” Goethe „ Ne ma znaczenia, kiedy i jak umrzemy. Ważne, żeby choć przez chwilę żyć pełnią życia.”Jerri Nielsen (chorując na raka spędziła wiele miesięcy w stacji badawczej na Antarktydzie) „Kiedy spyta się himalaistę, co jest dla niego najważniejsze, usłyszy się, że rodzina, dom i dzieci. Ale kiedy zada mu się drugie pytanie” Co teraz robisz?, odpowie, że właśnie jedzie w góry” Kostek Miodowicz (jego siostra w 1986r. zginęła na K2) „Tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono” Wiesława Szymborska „Samotność alpinisty rośnie proporcjonalnie do wysokości i trudów marszu. W bazie możesz liczyć na wszystkich, (…), ale na grani jesteś już zupełnie sam” Rozmowy o Evereście, L. Cichy, K. Wielicki, Warszawa 1982r. „Podejmowane ryzyko jest czymś całkowicie normalnym we wspinaczce. Kto nie zdaje sobie z tego sprawy, niech trzyma się jak najdalej od wspinaczki. Śmierć w górach czy ewentualne kalectwo jest wliczone w ryzyko uprawiania alpinizmu.” Marian Bała I na koniec rarytasek – mój ulubiony fragment książki Artura Hajzera „Atak rozpaczy”: „…. bałem się czekającej nas wspinaczki. Bałem się, jak nigdy dotąd na tej wyprawie. Działo się tak za sprawą przedziwnego zjawiska, jakim jest tak zwana kumulacja strachu. Wszystko, co przeżyłem w ciągu ostatnich tygodni, zostało zarejestrowane w moim umyśle. Niebezpieczne chwile na lawiniastym stoku, lawina urywająca się spod nóg na grani, kruche mosty śnieżne, obawy o to, czy idziemy właściwą drogą, strach przed tym, czy zdążymy przed nocą znaleźć dobre miejsce na biwak. Wszystkim tym wydarzeniom towarzyszyły sekundy niepokoju. Osobisty komputer – mózg, wprowadził je do mojej stałej pamięci. Wszystkie te informacje są swego rodzaju cegiełkami strachu. W końcowej fazie wyprawy jest ich z reguły tak dużo, że to, co alpiniści mają wtedy w świadomości, nazwać można jednym, wielkim, monstrualnym STRACHEM. Uczucie to niejednokrotnie kazało wspinaczom wycofać się z akcji nawet spod samego wierzchołka. O kimś takim mówi się wtedy, że siadła mu psycha. Tak, termin ten określa pojemność naszego emocjonalnego komputera. Na początku ekspedycji jesteśmy z reguły wypełnieni informacjami, które wprowadza do pamięci nasza ambicja. Są to radosne obrazy sukcesu i powodzenia, które są najbardziej kolorowe wtedy, gdy przed wyjazdem siedzimy jeszcze w wygodnym fotelu i rozmawiamy o ścianie, górze, wierzchołku, odległych o 8000 kilometrów. Kolory zaczynają szarzeć, gdy wsiadamy do samolotu, kiedy wiadomo już, że klamka zapadła i ze wspinaczkowym problemem trzeba się będzie zmierzyć naprawdę. Od tej pory zaczyna się nieubłagany proces: informacje ambicjonalne wypierane są przez cegiełki strachu. Dlatego też naturalną skłonnością jest ładowanie się obrazami sukcesu i waleczności jeszcze przed wyjazdem tak, aby nasz komputer przeciążony był żądzą zwycięstwa. Taki proces alpiniści nazywają buzowaniem. Polega on na totalnym, bezpardonowym odgrażaniu się (Ja tej górze pokażę!), przechwalaniu się, wypisywaniu bohaterskich tekstów w przeróżnych artykułach i w książkach. Buzowaniu dobrze służy też systemetyczny trening lekkoatletyczny i siłowy. Utwierdza on w przekonaniu, że jest się świetnie przygotowanym i góra tym bardziej nie będzie miała żadnych szans. Jednak sama kondycja nie na wiele się zdaje, szczególnie wtedy, gdy pojemność (czyli odporność) emocjonalna komputera osobistego jest ograniczona. Proces kumulacji strachu jest rozciągnięty w czasie. W najgorszej kondycji psychicznej jesteśmy z reguły pod koniec wyprawy. Jeżeli wtedy, przestraszeni, wycofujemy się i wracamy w doliny bez sukcesu, cząstki strachu są automatycznie kasowane, wyrzucane, za to doskonale regenerują się dane ambicji. Dochodzimy wówczas do wniosku, że decyzja o zakończeniu wyprawy była przedwczesna i długo jej żałujemy. O tym, że cegiełki strachu zdołały się już uformować w solidny mur, informuje nas specyficzny, nieprzyjemny, ledwo wyczuwalny ból brzucha. W pozbyciu się tego niemiłego uczucia może nam pomóc gwałtowne załamanie pogody, które zmusza nas na jakiś czas do zaprzestania akcji. Jeżeli to nie nastąpi, ratować możemy się symulowaniem jakiejś choroby. Jest to sposób nieelegancki, za to bardzo popularny. Symulanctwo jest plagą nie tylko na wyprawach polskich. Zmusza ono do zabierania na wyprawę dużej ilości lekarstw i lekarza… …Kiedy wygrzebałem się ze śpiwora, uświadomiłem sobie, że ból brzucha zdążył się już do mnie na dobre przyczepić. Był na tyle silny, że zmusił mnie nawet do przyspieszenia czynności związanych z opuszczeniem namiotu. Rozsunąłem zamek. Szans na to, że pogoda będzie do chrzanu, nie było prawie żadnych,a przynajmniej nic dzień wcześniej tego nie zapowiadało. Jakże byłem mile zaskoczony, kiedy wyjrzałem na zewnątrz. Niebo zakrywały ciężkie chmury, grożące w każdej chwili burzą śnieżną. Odetchnąłem z ulgą. Nie musiałem symulować. Szybko udało mi się przekonać Jurka, że to nie jest najszczęśliwszy dzień na rozpoczynanie ataku. Kukuczka ustąpił. Mój ból brzucha także, jakby ręką odjął” Opis Szczegóły produktu *Tabela rozmiarów znajduje się pod przyciskiem "Dodaj do Koszyka" !UWAGA! W PRZYPADKU ZAMÓWIEŃ KOSZULEK LUB BLUZ Z ROZMIAREM 3XL, 4XL, 5XL CZAS REALIZACJI ZAMÓWIENIA MOŻE WYNIEŚĆ DO 7 DNI ROBOCZYCH! W przypadku zamówień T-shirtów o innych kolorach niż Czarny/Szary/Biały czas realizacji może wydłużyć się o dodatkowe 2-3 dni robocze. T-shirt Męski Specyfikacja: 100% bawełny czesanej ring-spun Bardziej miękkie w dotyku Modny, dopasowany krój Wąski okrągły dekolt ze ściągaczem 1x1 Taśma wzmacniająca na karku z tego samego materiału T-shirt Damski Specyfikacja: 100% bawełny czesanej ring-spun Bardziej miękkie w dotyku Profilowane szwy boczne podkreślają kobiecą sylwetkę Wąski okrągły dekolt ze ściągaczem 1x1 Taśma wzmacniająca na karku z tego samego materiału Indeks góry2022 Specyficzne kody ean13 1010000000002 UPC 69 16 innych produktów w tej samej kategorii: Sale! -40% -10% Nowy -10% Sale! -15% -10% Sale! -20% -30% -15% -10% Nowy -25% Nowy -20% -10% Nowy -25% Nowy -25% Nowy Sale! -15% -10%

w górach jest wszystko co kocham